• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Kierowniczka Magazynu Wspomnień

wspomnienia, opowiadania, poezje, wątpliwości, przekonania, nadzieje i zwątpienia - czyli wszystko co jest nam dane przez życie

Kategorie postów

  • fragment książki (4)
  • opowieści dziwne (2)
  • poezja (1)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Kategoria

Opowieści dziwne

Opowieści Zielonego Kota odcinek 2

 

W tym momencie zielone ucho, na którym była prawie niedostrzegalna czarna centka poruszyło się a srebrzysty pazur zamarł na chwilę w bezruchu.  Tylko koniec zielonego ogona poruszał się miarowo i bardzo miekko. Zrobiło się jakoś dziwnie i Dziadek mógł prawie przysiąc, że kot szepnął coś w niezrozumiałym, ale prawie ludzkim języku. Na samą jednak myśl o tym Dziadek uśmiechnął się, pokręcił głową i szybko zaczął przygotowywć szkło do kolejnego witrażu, o który coraz bardziej już niecierpliwie dopominał się Ksiądz Prałat.  

 

 W pewien piątkowy wieczór,  w kilka miesięcy po zamieszkaniu przezeń w pracowni, [TU1]  Zielony Kot postanowił pójść wraz z Dziadkiem do domu.  Dziadek zazwyczaj kończył pracę przed dziewiętnastą i wracał do domu.  Tymczasem stary zegar dawno już wybił godzinę dwudziestą pierwszą.  Właśnie wtedy Kot, który na długo przedtem zanim zajął tę demonstracyjną postawę u progu znacząco spoglądał na zegar, zeskoczył z parapetu i wyginając grzbiet powędrował pod drzwi. Patrząc na zdecydowaną postawę czekającego na niego przy drzwiach kota Dziadek nie miał ani krzty wątpliwości co do kocich intencji.

 

Widząc zdeterminowaną minę  kota Dziadek nie starał się nawet odwieść go od jego postanowienia.  Zresztą głęboko w duszy Dziadek od dawna zastanawiał się nad zaproszeniem Kota na wizytę domową.  Nie miał jednak pewności jak do wizyty zielonego przybysza odniosą się jedyny syn Dziadka Dorian jego żona Tatiana i ich synek mały Karol I,  którzy po śmierci ukochanej żony Dziadka, pięknej Oliwii, zamieszkali wraz z Nim w starym rodzinnym domu.  Wprawdzie, prawie od momentu jego pojawienia się w pracowni, Dziadek opowiadał podczas kolacji przygotowywanych przez Tatianę o zielonym kocie i jego zachowaniu i dziwnych zwyczajach.  Był jednak świadomy tego, iż mimo tego że Dorian i Tatiana słuchali opowieści z uwagę nie zawsze udawało im sie ukryć uśmiechy, które zdawały się mówić -  patrz Dziadek  jest trochę jak małe dziecko, które aby uciec od samotności wymyśla sobie wyimaginowanego przyjaciela. Jedynie mały Karol słuchał opowieści Dziadka z wypiekami na twarzy dopytując się kiedy wreszcie będzie mógł osobiście zobaczyć Zielonego Kota.  Nie mogąc się doczekać spotkania z tajemniczym i jakże ekscytujacym stworem  Karol coraz częściej zaczynał domagać się aby Dziadek zabrał go ze sobą do pracowni.  Wizytom Karola w pracowni sprzeciwiała się jednak dość stanowczo Tatiana, która obawiała się szkodliwego wpływu farb i innych chemikaliów na zdrowie malca. 

 

Wychodząc wraz kotem z pracowni Dziadek miał przez chwilę nadzieję, że być może w momencie wyjścia z pracowni Zielony Kot przybierze na siebie szary kolor rozsądnego dachowca lub zmieni zieleń na zupełnie przyzwoity dla kotów kolor czarny.  Nic takiego się jednak nie stało.  I choć wiedział, że byłoby to ogromnym rozczarowaniem dla Karola był przekonany, że byłoby to również dużo łatwiejsze dla Doriana i Tatiany, których widok normalnego kota utwierdził by w przekonaniu o tym, że Dziadek po prostu odrobinę fantazjował.  Czy można się zatem dziwić, że przekraczjąc próg domu w towarzystwie spokojnie maszerujacego obok kota o sierści koloru wiosennej trawy Dziadek odczuwał lekkie drżenie serca. Najdziwniejsze było jednak to, że kolor kota nie został w ogóle zauważony przez domowników i chociaż do końca nie rozumiał jak to się stało Dziadek nagle poczuł spokojną pewność, że wszystko jest w absolutnym porzadku.  Nim podano zupę kot był już najlepszym przyjacielem Karola.  Widać było wyraźnie, że tych dwu porozumiewa się ze sobą w im tylko wiadomy sposób.  

 

-          Miałeś rację Ojcze- powiedział Dorian – to naprawdę niesamowita istota. 

-          Ja też tak uważam dodała z usmiechem Tatiana.  A Karol jest nim wręcz zafascynowany. 

 

Dziadkowi nie wydało się wcale dziwne, że Dorian i Tatiana nie użyli w stosunku do przybysza słowa kot używając w zamian słowa istota.  Normalne stało się także to, że nikt, nawet Karol, nie powiedział słowa na temat koloru jego sierści.  Od tego wieczoru kot powiększył grono domowników.  Dla wszystkich było oczywiste, że zamieszka w prawym skrzydle, w mansardzie, w której kiedyś Dziadek, jako dziecko, miał swą pierwszą pracownię. 


 

15 marca 2019   Dodaj komentarz
opowieści dziwne  

Opowieści Zielonego Kota

 

Zielony Kot

 

 

Nieodłaczny i tajemniczy towarzysz klanu Złotodziobych. Zielony Kot pojawił się nie wiadomo skąd. Pewnego dnia wskoczył na parapet okna w pracowni Dziadka i po prostu został.  Od momenu pojawienia się „dziwnego przybysza” Dziadek czuł, że życie w pracowni zmieniło się nie do poznania.  Jednakże zapytany nie umiałby tego dokładnie wyjaśnić.  Wszystko było niby tak samo, ale jednak zupełnie inaczej. Mógłby wyliczyć dziesiątki „pozornie niezauważalnych” zmian zaczynając od tego, że słońce za oknem świeciło dłużej i mocniej, witraże miały bardziej nasycone barwy, piec do wypalania mruczał w takt Mozarta, czarna wrona naśladowała skowronka, a stary platan wypuścił liście w styczniu wprawdzie tylko na gałęziach widocznych z okna pracowni, ale za to bardzo zielone.  Dziadek wolał jednak o tym nie mówić głośno z obawy, że wielu z tych którzy od dawna uważali go za „śmiesznego dziwaka” teraz już bez wątpienia uznałoby by, że całkowicie stracił rozum.

  

Najdziwniejsze było jednak to, że od momentu pojawienia się Zielonego Kota Dziadek, który nie lubił rano wstawać, zaczął budzić się o świcie.  Nie mogąc sobie jednak znaleźć miejsca w domu, wczesnym rankiem pojawiał się w pracowni. Zawsze gdy przekraczał próg pracowni,  Zielony Kot siedział wygodnie na parapecie a na rogu stołu, na którym Dziadek malował szkło czekała na niego niezmiennie filiżanka świeżo zaparzonej aromatycznej kawy i pyszna ciepła cynamonowa drożdżówka .  Takie śniadanie szykowała dla nich zawsze Oliwia.  Drożdżówkę jadali „na spółkę” bo mimo, iż Oliwia kochała pachnące cynamonem ciasto to bardzo dbała o linię.  

 

Poczatkowo Dziadek myślał, że to jego jeden z jego uczniów robi mu te niespodzianki i chytrze na chwilkę wychodzi z Pracowni.  Mijały jednak dni i choć Dziadek pojawiał się w pracowni o różnych godzinach nigdy nie udało mu się spotkać tajemniczego „przyrządzacza” śniadaniowych niespodzianek.

 

Dziadek postanowił odkryć tajemnicę.  W tym celu pewnego dnia ukrył się w pobliskiej bramie już o piątej rano wiedząc, że nikt nie wejdzie do pracowni niezauważony. Jakież było jednak jego zdziwienie, gdy po godzinie obserwacji podczas, której „żywa dusza” nie mogła prześlizgnąć się do pracowni nie będąc przez niego dostrzeżona, zastał czekającą w zwykłym miejscu filiżankę gorącej świeżutko zaparzonej kawy a tuż obok na ulubionym spodeczku cieplutką pachnacą drożdżówkę.

 

Jedynym żywym osobnikiem w pracowni, oprócz wchodzącego do niej Dziadka, był siedzący jak zwykle na parapecie Zielony Kot, który nonszalankco czyścił swoje długie srebrzyste pazury.  Dziadek mógłby przysiąc, że Kot uśmiechał się pod wąsem delikatnie strzygąc uszami w takt walca Straussa sączącego się cichutko z obracającej się na gramofonie płyty. Dziadek nie miał pojęcia kto nastawił gramofon, ale przypuszczał, że mogła to jedynie zrobić ta sama istota, która powodowała codzienne pojawianie się kawy i drożdżówki.  W zielonych oczach kota migotały ciepłe iskierki.  Dziadek wiedział, że już kiedyś widział podobne spojrzenie, ale nie mógł, a być może nie chciał – bo to byłoby już naprawdę zbyt fanatastyczne- przypomnieć sobie dokładnie w jakich to było okolicznościach.

 

-        Wspaniały zapach – powiedział niby do siebie Dziadek

-        byłoby jednak znacznie przyjemniej – dodał - gdybym nie musiał pić kawy codziennie rano sam. 

 

 

cdn.

 

15 marca 2019   Dodaj komentarz
opowieści dziwne  
Eks52 | Blogi